piątek, 7 listopada 2014

Szukając Alaski - recenzja książki

Szukając Alaski

Tytuł: Szukając Alaski
Autor: John Green 
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 315



  Klucha, który zapamiętuje ostatnie słowa. Pułkownik, który robi dowcipy. Alaska, kolekcjonująca biblioteczkę życia. Azjata Takumi i dziewczyna z Rumunii imieniem Lara. Bohaterowie i ich historia, którzy zmieniają życie.

  Głównym bohaterem jest Miles Halter, albo raczej Klucha jak go zgrabnie nazwał Pułkownik (Chip), ma nudne życie, nudnych ,,przyjaciół'' z kółka teatralnego, a raczej miał, ponieważ zmieniło się to, gdy poszedł do szkoły z internatem Culver Creek. 
  Poznał tam Chip'a, nazywanego Pułkownikiem, ponieważ planuje różne kawały, oraz nietuzinkową Alaskę Young. 
  Z nimi u boku Klucha rozpoczyna przygodę swego życia.
  Jednymi słowy, Miles wyrusza na poszukiwania swojego Wielkiego Być Może.

  Już zanim zacząłem czytać tą książkę wiedziałem, że mi się spodoba. W końcu to John Green. Może to złe podejście do książki, ale skoro pokochałem twórczość tego autora to normalne, że chce przeczytać wszystko co on napisał.
  
  Powiedziałbym, że Szukając Alaski to książka o przyjaźni, miłości, młodości i stracie. 
Klucha, Pułkownik i Alaska są wspaniałym przykładem przyjaźni i szczerze mówiąc zazdroszczę im ogromnie. Zazdroszczę im tej więzi, tej bliskości (nie mam na myśli bliskości cielesnej). Jeden za drugiego w ogień, by wskoczył. Prawda, nie są idealni, ale to dobrze, bo dzięki temu są bardziej prawdziwi. 
  Bywały momenty gdzie kojarzyła mi się rzeczywista polska szkoła. Kiedy Miles, niepalący, nagle zaczął palić jakby dlatego, że Pułkownik mu to proponował, a wiecie, jak to jest w polskich szkołach. W gimnazjum czy liceum wielu z nas było (lub będzie) i to i owo się widziało.

  Strasznie nie podoba mi się porównanie Szukając Alaski do okropnego Buszującego w zbożu. Mówię okropnego, ponieważ nie cierpię tej książki, ale jest to już temat na inny post.
  Biorąc pod uwagę stronę wizualną książki uważam, że została bardzo fajnie wydana. Fakt, że okładki nie są najpiękniejsze na świecie, ale jednak mają swój urok i może jest to kwestia przyzwyczajenia. Ja je lubię. Podoba mi się to, że książka jest taka (głupio to zabrzmi) kanciasta.
  
  Muszę przyznać, że rozumiem Larę. Ci z was, którzy czytali tą książkę pewnie pamiętają jak Lara opowiadała o tym, że kiedy się przeprowadziła straciła swoje dzieciństwo, ponieważ jej rodzice nie znali języka a ona jako 12-latka musiała wypełniać Pity. Nie mówię, że tracę dzieciństwo, ale rozumiem jak ona się czuję, ponieważ też przeprowadziłem się do innego kraju. Moja Mama i siostra nie znają języka i miałem już kilka sytuacji, że musiałem porozumiewać się zamiast mojej Mamy, gdy trzeba coś załatwić. 

  Teraz przez chwilę skupmy się nad samą Alaską Young. Dziewczyną kochającą książki i sex. Intrygującą i wyjątkową. Zabawną i tajemniczą, a przy tym wszystkim inteligentną. Wielka feministka, która walczyła o to, aby kobiety nie było traktowane jak przedmiot. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z taką bohaterką i wątpię bym kiedyś jeszcze spotkał kogoś takiego. Nigdy nie wiedzieliśmy czego można się po niej spodziewać. 
  To co mówiła wyraźnie trafia do czytelnika, np; gdy została zapytana przez Klucha dlaczego tak szybko pali papierosy odpowiedziała ,,Wy palicie dla zabawy, ja pale aby umrzeć.''
  (Ciągle mam w głowie jeszcze jeden cytat, którego mimo długich poszukiwań za cholerę nie mogę znaleźć).

  Bardzo podoba mi się to jak Green kreuje postacie. Są oryginalne i wyjątkowe. Świetny jest motyw z ostatnimi słowami, który idealnie wpasowuje się w tą powieść i pasuje do jej klimatu.

  Każdy w swoim życiu musi przejść przez swój własny labirynt. Zmierzyć się z jego demonami. Wygrać z nimi lub przegrać, w labiryncie i tak zostajemy do końca, a co potem? Czy ciąg dalszy nastąpi?


Dajcie znać czy czytaliście tę książkę i co o niej sądzicie.
Jeżeli jest książka, o której chcesz przeczytać kilka słów, napisz komentarz w zakładce 

Zobacz także: 
 Miasto Kości Wierna Gwiazd Naszych Wina

John Green jako autor tygodnia:
 John Green

9 komentarzy:

  1. Czytałam tą książkę i zakochałam się w niej od pierwszej strony, jest piękna, jak to na John'a Greena przystało :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak książka jest genialna. Tak samo mi się podobała. Kocham twórczosć Johna Greena. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooo, genialna recenzja, jedna z lepszych jakie napisałeś. Tak trzymaj! :D A co do książki, to chętnie bym przygarnęła, bo twórczość Greena znam tylko z GNW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo. Ogromnie miło czyta sie takie komentarze :)
      Polecam, zapoznaj sie z tą książką.

      Usuń
  4. ,,Szukając Alaski" znajduje się na mojej liście książek do przeczytania. Uwielbiam książki Greena- są niepowtarzalne. Ja również nie znoszę porównywania książek do innych, przecież każda opowiada inną historię, w inny sposób. W każdej książce są inni bohaterowie z odmiennymi poglądami. :)
    Czytałeś może ,,Trzynaście powodów" Jay Asher? Ciekawa jestem twojej opini na jej temat.
    A jak tam z twoją książką? Planujesz ciąg dalszy? Bo muszę przyznać nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)

    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wkurzyło mnie to porównanie, ponieważ nie cierpię ,,Buszującego w zbożu'', a ,,Szukając Alaski'' jest świetna!
      Nie czytałem, ale poszperam na jej temat. :)
      Dziękuję bardzo :) Miło słyszeć. Tak, planuje kolejne rozdziały. Miałem coś napisać w tamtym tygodniu, bo miałem cały wolny, ale niestety mi się nie udało. Bardziej skupiłem się na robieniu postów, a z nowym rozdziałem niestety mi się nie udało :(

      Usuń
  5. Recenzja genialna. Kocham tą książkę. Jeszcze tydzień temu moją ulubioną była Także Johna Green'a "Gwiazd naszych wina" a teraz juz mam dwie. ta także dołączyła na pierwsze miejsce. Zgadzam się z tobą co do porównywania książek a także co do okładki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Ta książka jest na prawdę wspaniała.

      Usuń
  6. Większość ludzi jeździ po tych okładkach. Ja myślę, że są bardzo oryginalne i utrzymane w podobnej stylistyce, dzięki temu jak idę do księgarni to od razu wiem, która książka jest Greena.

    OdpowiedzUsuń